NONSENSY

chodź na słówko

Neologizmy.

Gdyby miały swój fanpage, codziennie klikałabym im „lubię to”, by nie przestały w siebie wierzyć i wiedziały, że mają dla kogo żyć.

Zupełnie nie wiem, skąd to w sobie mam, ale kocham zabawę słowami i cieszą mnie nowe, nieoczywiste połączenia wyrazów. Dziś dzielę się moimi ulubionymi: pierwsze dwa zaczerpnęłam z literatury, kolejne wymyśliłam w kreatywnym towarzystwie na własnym podwórku.

1. Uśmiecham nas

Ten bardzo obrazowy neologizm znalazłam w “Zorkownii” Agnieszki Kalugi. Pani Agnieszka jest wolontariuszką w hospicjum i w swojej książce dzieli się refleksjami, przeżyciami, historiami – zaprasza do świata, w którym często śmierć jest za rogiem. Nie wiem dokładnie, co autorka miała na myśli, tworząc to ładne, delikatne połączenie słów. Mogę się tylko domyślać – dla mnie to nazwanie zachowania, które służy wywołaniu uśmiechu na twarzy rozmówcy. Przez słowo, gest, dotyk.  Na pewno tego doświadczacie. Są takie chwile, kiedy trzeba uśmiechnąć i siebie, i kogoś.

2. Uszucia

Neologizm pochodzi z książki “Każdy Czubaszek ma dwa końce”. Wyraz pojawił się w pozwie o rozwód małżeństwa Czubaszków. Prawdopodobnie była to literówka, jednak Pani Maria nadała nowy sens temu słowu. Uszucia to uczucia, których ma się powyżej uszu. Bywają.

3. Ucholog, sercolog, nerkolog, itd.

Znacie takie sytuacje, gdy ktoś Wam mówi, że musi iść do pulmonologa, a Wy zastanawiacie się, co go boli? A potem ukradkiem googlujecie? Ja też nie znam! 😉

O ile łatwiej byłoby, gdybyśmy mówili: płucolog, ucholog, gardłolog, zębolog, stopolog, nerkolog czy kolanopeuta? I przyznam, że czasem mnie kusi, by zadzwonić do przychodni i zapisać się np. do sercologa! Może wizyta byłaby szybciej ;)?

4. Miłego dna

Ten neologizm powstał totalnie przez przypadek. Z pośpiechu! Chciałam życzyć koleżance „miłego dnia”, a skończyło się na dnie. I uznałyśmy, że to w sumie niegłupie życzenia.

Bo nie ukrywajmy, bywamy na dnie – często w poniedziałki o 7 rano albo po urlopie. Niektórzy czuję się tak całe życie (metafora, a jakże). W takiej sytuacji życzenia „miłego dna” są znacznie bardziej na miejscu niż „miłego dnia”! Inaczej mówiąc: jesteś na dnie, ale ktoś Ci życzy, by było miłe! Od razu lepiej, prawda?

Jeśli macie ochotę podzielić się wymyślonymi przez siebie neologizmami lub tymi znalezionymi, podsłuchanymi czy wyczytanymi, śmiało! Wypatruję 🙂

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *