-
wasted space
Masz pięć i pół minuty? Kliknij TUTAJ Animację „Negative space” obejrzałam zaledwie dwa razy, ale echo ostatniego zdania rezonuje we mnie bardzo mocno i porusza struny wrażliwości. Piękna metafora i artystyczny majstersztyk. Świetnie dopracowana wizja, doskonałe detale i cała skala emocji. Ile z naszych kilkunastu dni życia zostaje w innych? Czy aby nie powinniśmy naprawić czegoś, co jeszcze da się naprawić, przeprosić kogoś, komu się to należy, wyrazić wdzięczność, a może nawet zaryzykować wyjście na głupca? Żeby nie zabrakło czasu. Wstęp do „Sztuki czułości. Ks. Jan Kaczkowski o tym co najważniejsze”, Joanna Podsadecka Nosimy ciężkie bagaże, pakujemy się w przeróżne historie, żyjemy w niedoskonałych relacjach. Może da się coś jeszcze…
-
na dobre i na złe
Nie zdarza mi się świętować Dnia Psa, bo go zwyczajnie nie mam. Dzisiaj jest 1 lipca i internet zalewają fotki czworonogów. I tak totalnie przez przypadek – chwilę temu – na końcu YouTuba natrafiłam na film o przyjaźni ludzko-pieskiej i pomyślałam, że go tu zostawię. Powiedzmy, że to bajka na dobranoc, bo założę się, że dzisiaj zapomniał_ś obejrzeć <w sumie dlaczego bajki ogląda się tylko, będąc dzieckiem?>. A gdyby tak codziennie przed snem obejrzeć jeden ładny, krótki film? Czas na nową tradycję w dorosłości! Już, już, ląduję i wracamy do bajki. Trwa 10 minut. To ładna historia, czułe obrazy i niezwykła więź. Kliknij i obejrzyj TUTAJ A potem można spokojnie…
-
w poszukiwaniu piękna
Dziś usłyszałam takie zdanie: „Magda, masz piękne życie”. Od razu miałam na to swoją odpowiedź „Nie sądzę”, ale ugryzłam się w język i tylko się uśmiechnęłam. A może wzruszyłam? Bo ja ostatnio w szkole wdzięczności ciągle powtarzam klasę. Mam jednak nadzieję, że nadejdzie dzień i w końcu zdam egzamin dojrzałości. A wtedy odpowiem z dumą „a wiesz, mam! Sama się nie mogę nadziwiċ, jakie ono jest piękne”. Na zdjęciu Freska. Piesek mojej siostry Kasi. Lubimy się i czasem spędzamy ze sobą miłe chwile. I to jest w sumie… piękne 😉
-
w dzień targowy
Gdyby istniał Targ Uczuć i Emocji, co tydzień w sobotę wybierałabym się tam z wielką torbą. Na liście zakupów na pierwszym miejscu – Dystans. Przebieram, wybieram, szukam dojrzałego. Biorę siedem kilo, na każdy dzień. Będę łykać po jedzeniu. Potem kupuję pięć kilo Cierpliwości. “Może być ciut więcej?” – pyta Pan sprzedawca, zerkając na wagę. Uśmiecham się i przytakuję – wiem, że się nie zmarnuje. Jeszcze dwa kilo Troski o Siebie, Radości z Drobiazgów i Wdzięczności za Każdy Dzień. „Po ile Empatia”? – pytam zaaferowanej sprzedawczyni. Droga, ale biorę. Jest bezcenna. Dokładam kolejne dwa kilo do Uczuć i Emocji. A potem poszłabym z (pełnymi) torbami.
-
halo!
Sprawdzam, czy jeszcze umiem: … ubierać myśli w słowa … żonglować znaczeniami … nazywać nienazwane Mam nadzieję, że tego – jak jazdy na rowerze – się nie zapomina. Dawno mnie tu nie było. Zabrakło mi czasu na pisanie, bo życie pisało się szalonym tempem. Dziś wróciłam do krainy zwanej blogosferą. Zdjęłam tabliczkę „closed” i wietrzę. Wpuszczam powietrze i słowa. Moje, zwyczajne, ułożone pod wpływem chwili. I nucę sobie: Przez kolejne grudnie, maje człowiek goni jak szalony A za nami pozostaje 100 okazji przegapionych Ktoś wytyka nam co chwilę W mróz czy w upał, w zimie, w lecie Szans niedostrzeżonych tyle I ktoś rację mam, lecz przecież… Jeszcze w zielone gramy,…
-
Tata
Dokładnie 23 marca 2012 r. po raz ostatni powiedziałam słowo „Tata”. Następnego dnia mój/nasz Tata zmarł. Nagle. Dziś po 11 latach jestem w zupełnie innym miejscu i punkcie. Życie dało mi różne lekcje, a jedną z nich jest to, by doceniać. Ludzi, momenty, uśmiechy. Sprawiać radość drobnostkami, małymi gestami, mówić dobre i ciepłe słowa. One nic nie kosztują, a często znaczą tak wiele. Z okazji Dnia Taty przygotowałam kartki. Można je: wysłać sms-em, przez Whatsapp do Taty, wydrukować i wsunąć Tacie do torby, notesu (format 10 x 15 cm), oznaczyć swojego Tatę w mediach społecznościowych, dorzucić zdjęcie z Tatą i puścić w świat jako relacja na instagramie czy na Facebooku.…
-
30 ton
Oprócz czipsów jestem wielką fanką polskiej muzyki. Z radością obserwuję, co dzieje się na naszej rodzimej scenie muzycznej. Każdego dnia odkrywam nowe muzyczne lądy, przyglądam się osobowościom i osobistościom z polskiego dźwiękowego ogródka, zatrzymuję się przy tekstach… z podziwem. Najlepsze numery dodaję do swoich ulubionych playlist. A potem słucham bez końca. Sąsiedzi też 😉 Pamiętacie 30 ton, lista lista przebojów? Kochałam to! Dziś 30 polskich piosenek, w których w ostatnim czasie się zasłuchuję, i które często lecą z mojego głośnika. To taki muzyczny shake – mieszają się przeróżne dźwięki. Łagodne, spokojne, melancholijne przepływają obok tych mocniejszych i energicznych. Taki emocjonalny rollercoaster 😉 Cała playlista do posłuchania na Spotify 🙂 Może…
-
poleci
Wierzę, że każdy spotyka w życiu Johnnego. To myśl, która zrodziła się we mnie po obejrzeniu filmu o księdzu Janie Kaczkowskim. Długo zbierałam się do włączenia „play”. Z kilku powodów. O księdzu Janie Kaczkowskim mam swoje zdanie. Pamiętam moment, gdy przyszła do mnie zamówiona książka „Szału nie ma jest rak”. Cieniutka, z księdzem na okładce. Sceneria szpitalna, bandaż na głowie i młody gość w koszulce z napisem „Jestem odważny i dziki”. Chłonęłam każdą stronę, powolnie, z podziwiem i uznaniem. Wtedy polubiłam (bo kto mi zabroni?) księdza Jana i zaczęłam przyglądać się jego osobie, słuchać, obserwować. Była w tym fascynacja. Tak bardzo mi się podobała jego zwyczajność (tak jakby księża mieli…
-
kolej na mnie
Nigdy nie stawiam walizki na stojaku w pociągu. Zdarzyło mi się jeden, jedyny raz. I mi ją ukradli. Długo zbierałam się, by opowiedzieć swoją historię. Brakowało mi odwagi i dystansu. Z drugiej strony ostatnio tak często słyszę o kradzieżach w pociągach, że nie sposób przejść obojętnie i milczeć. Jestem gotowa podzielić się swoimi doświadczeniami i wierzę, że moja opowieść stanie się dla kogoś ostrzeżeniem. Że choć jedna osoba nie będzie musiała przeżywać tego co ja. Jedna – wystarczy. Historia jest prosta. W piątkowy późny wieczór wsiadam do pociągu relacji Warszawa-Praga, mam średnią walizkę, która nie mieści się na półce nad głową. Stawiam ją więc na stojaku, który mam tuż za…
-
o pewnej dziewczynie
Mogę zdjąć rękę? Zapytała mnie Angelika w pokoju hotelowym podczas naszego wspólnego wyjazdu. Odpowiedziałam z przekonaniem „jasne”, jednak tak szczerze mówiąc, zupełnie nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzę. Taaaak, ja (no comments). I w ten oto sposób Angelika (zdając sobie z tego sprawę lub nie) zaczęła mnie oswajać z tematem niepełnosprawności. Po kilku latach naszej znajomości, wspólnych spotkaniach, rozmowach, przekonałam się, że niepełnosprawność może być kolorowa, szalona, pełna dystansu i apetytu na życie. Bo taka właśnie jest ta Dziewczyna! Angelooo Greniuk, bardzo się cieszę, że kilka lat temu podczas zajęć na studiach siadłyśmy obok siebie i tym samym mam w gronie bliskich mi osób tak wyjątkową postać. Że mogę…